Gdzieś daleko od błysków fleszy
Bit w uszach duszę leczy.
Nad kartką umysłowy stretching.
Po to żyję, po to się budzę,
Po to palce tuszem brudzę.
Z tym się urodziłem i z tym chcę umrzeć.
Taki mam patent na rzeczywistość.
Masz za dobrze? Czar może prysnąć.
Lepiej ostrożnie iść z tą myślą,
Że może zdarzyć się wszystko;
Łącznie z katastrofą á la Boston-San Francisco.
Mam to przed oczyma:
Radio, redaktor i krwawy finał;
Niczym Izrael - Palestyna.
Nie da się świata zatrzymać, czasu cofnąć,
Pozostaje płacz nad niesprawiedliwością.
Co z ludzką godnością, pytam.
Zamiast śmiać się na płytach
Muszę za szczęściem wzdychać.
Patrząc na chmury nad miastem
Powoli zamykam oczy.
Daj spokój z bólem
I tak zbyt wiele czuję.
Reasumując moje całe przeżyte już życie..
przecież tyle kartek wolnych by byc na szczycie..
być i jako któs będąc sobą przejść przez nie...
i żyć tak sobie aż wszystko wygiinie doszczętnie...
nie sam ale też nie jak jakiś Pan co nie zaznał miłości..
tylko dlaczego?
a w moim sercu też już nic nie gosci..