Ja już ochłonęłam, "wyprałam" umysł z emocji, więc wam opisze na czym stoimy
Dosyć szybko znalazłam domek dla koni - wykonałam dwa telefony i gotowe.
Stajnia wiejska, ale duża i zadbana, nie ma pensjonatu, ale dla nas wyjątek zrobili
Koninki mają niewielki padok - tylko dla siebie i stoją obok w boksach.
Hala jest, ale tak oblegana, że się trzeba zapisywać z tygodniowym wyprzedzeniem co najmniej
Dzisiaj wzięłam Arabell i popracowałyśmy w kłusie troszke,
chociaż miałam obawy czy nic się jej z nóżką nie stało po ostatnim 'incydencie'
Ale całkiem fajnie chodziła, nie kulała, nie ma obrzęku.
Sor pobiegała na lonży, bo szczerze mówiąc chwyciłam lenia i nie chciało mi się wsiadać.
Jutro coś konkretniej pochodzi - może poskaczemy, bo mają tu takie zajefajne drągi
A ja na razie śpie w stajni i chyba tak zostanie dopóki mnie nie wykurzą..
Prace znalazłam - wszystko się powoli układa
Codziennie tysiąc nieodebranych telefonów od rodziców...
Trudno, dorosła jestem. Oni tylko mi życie rozwalali jak dotąd