wczorajszy dzień zaliczamy do tych najlepszych wakacyjnych. o godzinie 10.30 umówione na przejściu stawiłyśmy się lekko spóźnione. wsiadłyśmy w tramwaj nr. 19 i pojechałyśmy do galerii, skąd udałyśmy się na dworzec główny kraków. najpierw wyszłyśmy na paron 1, ale uznałyśmy, że to na pewno nie ten i poszłyśmy do podziemi. tam wyczaiłyśmy fajny przystanek tramwajowy. zgubiłyśmy się. nie wiedziałyśmy gdzie mamy iść. w takiej sytułacji stwierdziłyśmy, że najlepiej będzie iść przed siebie. tak więc stanęłyśmy na ruchomych schodach, które stały. zrobiłyśmy dwa kroki, po czym same ryszyły! byłyśmy przerażone. siadłyśmy grzecznie na peronie 5. godzina była 11.14, kiedy zjawił się pociąg z wiednia. po drugiej stronie stał pociąg jadący do kraków płaszów z którego bardzo śmierdziało sikami. jakaś baba pieprzyła o pociągach które się spóźniły, przyjechały lub odjechały, ale my nic z tego bełkotu nie zrozumiałyśmy. nastała godzina 11.24 kiedy zaczęłyśmy się już denerwować, że znowu pomyliłyśmy peron. pociąg z wiednia odjechał i odsłonił nam całą panorame dworca. ptyś uważnie się rozglądał po czym zobaczył pana w koszuli zwanego szyszką! odrazu w skowronkach pobiegła na peron 4 i rzucając się na niego uściskała mocno. był jeszcze pan ślusarz i pani ania. zapoznałam ane z nimi i poszliśmy na skałki. gdzie było skałkozamuen. szyszka kichał bo ma alergie. ja siedziałam na jego kurtce i go drapałam, biłam i gryzłam - od czasu do czasu. ana siedziała na jego plecaku i on był na nas zły bo sam chciał sobie na nich usiąść. oglądaliśmy ludzi którzy pływali (nie udolnie wg. any! ona sie zna, wiecie?! trenowała! ale sama nam nie chciała pokazać swoich umiejętności) później ana poszła na obiad i my z szyszką też. pojechaliśmy do gkrk. usiedliśmy w kfc, gdzie on patrzył się na moje cycki! (FOCH!) staliśmy już w kolejce, gdzie spotkaliśmy murzyna (szyszka nienawidzi murzynów). ja sie szybko rozmyśliłam i doszliśmy do wniosku, że idziemy do dominium na pizze. tak więc poszliśmy do dominium i zamówiliśmy pizze HOT CHILLI, wode niegazowaną z cytyną dla mnie, nestea cystrynową dla niego, sos barbeque i czosnkowy. czekając na pizze czytałam sms szyszki z darią i oglądałam zdj na jego komórce. później napisała ana, że już do nas jedzie. tak więc szybko zjedliśmy pizze i usiedliśmy przed galerią, czekając na nią. zachciało mi się loda i kawy, mimo tego że przed chwilą zjadłam pizze! doszliśmy do wniosku, że jestem w ciąży. poszliśmy na lody gdzie ja sobie wziełam trzy gałki (arbuz, różowy grajfrut, jogurt). byłam przekonana że tego nie zjem jednak to zjadłam co bardziej nas utwierdziło w przekonaniu ŻE JESTEM W CIĄŻY! później poszliśmy odprowadzić szyszke na peron gdzie po drodze zdąrzyłam go pobić i zgwałcić. było krótkie pożegnanie i poszłyśmy na nogach do domu. po drodze była sesja i mega głupawka OLUŚ CYNAR. tak więc było mega słitaśnie! kochamy szyszke! ja przytyłam 43892721 kg i jestem MARTA SPRZĄTACZKA! dzień megamegamegamega! KoFfFfCiAm Wa$$$ a teRaAaaAzZZ pApU$ieEE! =*
pisałam notke ja, czyli ptyśka, gdyż ana jest leniem i od wczoraj molestuje mnie, abym napisała jej notke. jak to przeczytacie to gratulacje!