Nienawidzę listopada i nienawidzę jesieni. Ta szarość życia o tej porze roku doprowadza mnie do białej gorączki cokolwiek to znaczy, bo generalnie nawet zwykłej gorączki nigdy nie zaznałam ;)
Przeraża mnie fakt, że zaczyna mi totalnie wisieć wszystko ( z małymi- bardzo ważnymi zresztą- wyjątkami ;) Wyjebane mam na tą szkołę, mature i na reszte tego całego syfu ;) zdam to zdam, nie zdam? to zdam może za rok ;P po co mam się tym przejmować jak mogę nie dożyć nawet sylwestra? trzeba żyć chwilą, czerpać z życia to co najlepsze bo jutro tego może już nie być., no. ;) i nie wiem czy ten tok myślenia jest mądry czy idiotyczny, ale raczej nie jest za mądry, skoro czeka mnie długaa noc z biologią, bo cały dzień robiłam wszystko, tylko nie to co 'najważniejsze', no ale tak to już jest jak ktoś myśli, że zawsze na wszystko ma czas ;) Ogólnie to wszystko jest skomplikowane i tego nie rozumiem, bo ktoś może zadac pytanie 'po co się uczyć skoro moge nie dożyć jutra', ale generalnie JA ANNA MAKOWIECKA JESTEM OPTYMISTKĄ i wierzę, że dożyję szczęśliwej starości haha. więc wychodzi na to, że chyba nie mam tak do końca wyjebane.. :(
z Bogiem ;)
P.S. ide jeszcze zagrać w tą głupią gre z kulkami na fejsiku, bo przecież biologia nie zając- nie ucieknie ;)