Miało być inne - naszego wyjazdu do Starved Rock National Park. Ale to może później.
Kurde, nie mam nawet czasu jechać 1km od mojego domu kupić głupi kabel, bo albo późno wracam albo jestem taki zmęczony, że mi się żyć nie chce. A jak mi się nic nie chce to gram na 360-tce, bo na nic lepszego mnei nie stać, a potem na koniec tygodnia zdaję sobie sprawę, że mam tyle nie zrobionych lub niedokończonych rzeczy. Zainstaluję sobie windowsa Vistę jak kupię nowy HD tylko po to żeby się po tygodniu wkurwić i rozwalić komputer, bo internet zaczyna mnie dobijać i te wszystkie internetowe "zobowiązania". Kiedyś ludzie nie mieli internetu ani telefonu i musiali latami czekać bez żadnego kontaktu żeby się spotkać i jakoś dawali radę. Nie narzucam tu żadnej konkretnej aluzji czy sytuacji, ale zauważyłem tendecję do takiego traktowania sprawy przez internetowych użytkowników.
Nie wiem, może po prostu lepiej żebym zmienił pracę.
Przerzucam kierunek nauki na computer science lub computer technician. Wiem - trochę to hipokrytyczne z tym co napisałem powyżej, ale nie trzeba być internetowym maniakiem żeby być specem od komputera. Jakoś mało czasu na nim przebywam i gdybym brał kasę, to już na naprawy fizyczne i nie-fizyczne komputerów, to miałbym dużo pieniędzy.
A teraz przypadkowe odkrycie tego tygodnia. Wujebana w kosmos kapela KAGEROU !!!
KAGEROU - "Zetsubou Ni Sayonara"
Ble!