rok 2006... zaczął się typowo...
gruba impreza na jego przywitanie...
choc szczerze mowiąc kilka incydentów chciałabym z niej wyciąć...
ale jak to mowią jaki Sylwester, taki Nowy Rok...hmm...coś w tym jest...
ten rok nie był taki zły, choć dość radykalnie pozmieniał moje życie...
ale dzięki temu już teraz wiem na kim tak naprawde moge polegać, komu moge ufać, a komu nie... nie chce tego oceniać czy to dobrze czy źle...teraz jest zupełnie inaczej...zupełnie... pozostało jeszcze dość sporo spraw do wyjaśnienia, ale mam nadzieje ze wszystko przyjdzie z czasem.
Każdy medal ma dwie strony wiec musze poszukać też dobrych stron tego wszystkiego. Przeżyłam dość dużo cudownych i dobrych chwil, niektóre z nich wymagały ode mnie wyrzeczeń, ale nie żałuje i to chyba najważniejsze.
Chce podziękować wszystkim za te dobre chwile...za złe też, (choć napewno mniej) bo dzieki temu wielu rzeczy sie nauczyłam.
No, a powracajac do 2007 roku mam nadzieje ze bedzie lepszy od poprzedniego;)
No to co, szczęśliwego!
Aguś, dziękuje za Sylwestra:*