I znów droga do nikąd, albo do moich przemyśleń.

Zdjęcie zrobione kilka tygodni temu na spacerze z Natalią na ulicy Gdańskiej.

Tą samą drogą szło się na ognisko w sobotę, kij zamiast zbierać drzewo się telefon zgubiło ( i tak go znalazłam), jak się chciało rozpalać ognisko ( o dziwo piątka ludzi była głodna) to deszcz zaczął padać. Na szczęście przy wierzy widokowej był daszek z ławkami to można było pogadać i nowe osoby mogły się poznać, całkowicie nowe i rozkminić co można dalej robić. Padł pomysł wspólnego cosplayu na Pyrkon, ale do następnego jest szmat czasu jeszcze. W sumie było fajnie, tylko jakoś imprezowanie bądź mój organizm odwidziało się z myślą, że czeka mnie sąd i przeladujące mnie akta firm. W sumie już końcówka i zaczniemy się bawić kursem płatym od następnego poniedziałku, więc może być zabawnie o tak :D

Cele na lipiec:

hm

- niezwariować ( co będzie bardzo trudno)

- oddać krew - idziemy w piątek (01.07)

- spacery na chemską i jakaś nową trasę znaleźć gdzie można byłoby się zgubić i zatracić ku porządnej literaturze (Duma i Uprzedzenie) :)

- może popełnie samobójstwo... trutut ... i zaczne znów oglądać One Piece... największy tasiemiec mój... stanęłam na odcinku 545

- i wiele innych skrytych tylko dla mnie :D