Jestem z Jagod, więc wypadałoby, żebym napisała coś ambitnego.
Mówi się trudno, nie pisze się dalej.
Nie jestem człowiekiem, któremu łatwo jest przekazać innym swoje myśli, jeśli już zdarza się ta szczególna okazja i jakieś się rodzą. Niczym antychrysty?NWie, raczej nie. Wolę zostawiać je tylko dla siebie i tylch kilku osób, które naprawdę mają szase coś z nich zrozumieć.
Oszczędzę nielicznym czytającym to co tu piszę mojego nędznego wywodu.
"Gdybym był rozmielonym, melancholijnie-pedałowatym romantykiem w stylu Wertera, za pewne sam sobie bym pierdolnął w łeb przy pomocy owego Winchestera, wiedząc, że przecież Ona musi kiedyś wrócić do ojczyzny. Chociaż nie, wtedy bym się upodobnił do Kurta Cobaina. Jeszcze gorzej. Jednakowoż biorąc pod uwagę skład chemiczny mojej krwi po spożyciu takich ilości burbonu, mógłbym nie trafić, a wtedy zdychałbym w męczarniach jak Werter. "
Wężoryba czy Jan Gaweł IV