"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie"
______________________________________________________________
Dzień dziesiejszy spędzony w jakże miłym towarzystwie
pełen śmiechu, śmiechu i dla różnorodności... śmiechu.
Ale od początku:
15.00 - spacer z Krysztyna. oj, co tam się działo. mądrym dziewczynkom nie chciało sie iść na około to poszły 'na skróty'. nooo... fajnie się szło. zaplątane w krzaki. brudne. potem tańcowalyśmy do super przeboju: "tu czy tu tu czy". i jeszcze ten Mariusss z Bartusiemmm.!
16.30 - grzeczne dziewczynki poszły na spowiedź. wyszło na jaw, że jestem największą grzesznica.! "bo my nie mamy żadnych grzechów cięzkich.!" pfiii.! Ale i tak Krysztyna musiała iśc, bo popełniła grzech wyzywając swą bossską, wspaniała koleżanke (czyt: ja) od guuupich.! jak nic to był grzech.! ciężki.! ot co.!
potem była jeszcze fajna dyska w kościóóółuuuu.! generalnie - wesoło było
18.00 - wizyta w GOK-u. bla.bla.bla. nie napiszę, że Kryś i Iwonie odbijało.! całkiem spokojnie było, ale ja miałam za dobry humor.! trza to było wykorzystac.! ale nie miałam jak. bla.bla.bla. później była akcja z bilą. bo dziewczyny grały sobie, grały i ta bila im wypadała czy cus i wylądowała pomiedzy nogami nieznajomego chłopaka. nie miał kto jej sięgnąć, to pierwsza reakcja Kryś była:" Aniaaaaa.!" no to zdolna ja poszłam i wzięłam tą bilę położyłam na stole i zobaczyłam śmiejące sie dziewczyny. Aś, Iza i Iwona 'kulały' sie przy stole za to Krysztynę znalazłam leżącą na kotytarzu.!
no ja nie wiem co jest śmiesznego w wyciąganiu bili z pomiędzy nóg chłopaka.?
bo spodobała się jedne,u koledze to spytałam się czy Iwona mu sie podoba.