Ach tak...
To moja piękna noga w miesiąc po oparzeniu przez meduzę.
Straszna była.
Noga.
I meduza też.
Noga cała w blizny i strupy.
Meduza czarna z cieńkimi, morderczymi niteczkami.
Gototwa zabiś każdego kogo spotka...
Żartuję, oczywiście.
Takie meduzy to w Australii, a nie na Elbie.
Chociaż to, że nikt się nie kąpał zmuszało do pewnych przykrych domysłów( rekiny albo meduzy.)
A! Może przybliżę wam trochę kostkomeduzy?
Otóż kostkomeduzy mają, jak nietrudno się domyślić kształt kostki i żyją w północnej Australii.
Największa kostkomeduza to Osa Morska, która zabija w dwie godziny, jeśli natychmiast nie zgłosi się do szpitala.
Niebezpieczniejsza jest jej daleka (wielkością) kuzynka.
Karukia.
Jest malutka, nie większa od paznokcia. Żywi się małymi rybami i planktonem. Na kapeluszu znajdują się wypustki, które przypominają kropelki rosy. Ma delikatne, bardzo cieńkie nitki. Którymi nawiasem mówiąć zabija w dwie...
No?
W dwie?
Minuty.
Karukię bardzo trudno dostrzec, ze wzg;ędu na jej rozmiary.
Ludzie, których ukłuła i którym udało się przeżyć, mówią, że najpierw czują lekkie ukłucie, coś podobnego do ukłucia komara.
Potem dostają uczucia niewyobrażalnego bólu całego ciała. trwa to około trzech dni. Bez spania. Bo jak tu spać?
To w Australii.
Tam będę mieszkać.
Kurczę, tylko nie przestraszcie się za bardzo, bo nikt mnie tam nie odwiedzi.
Plaże, które zasiedlają karukie, są zamykane.