ehh.. dzień taki jakiś
bo niby minął w miarę wesoło..
nie byłam sama i wgl..
a teraz siedze na łóżku.. słucham muzyki i.. rozmyślam
o wszystkim
czuję, że mi czegoś brakuje..
ale nie potrafię powiedzieć wprost czego.
chcę po prostu być szczęśliwa..
albo umrzeć i nigdy więcej się nie męczyć...
wpadłam dzisiaj w jakąś chorą melancholię -.-
właściwie to od piątku coś mnie wzięło
na dworze pada.. tak mi się wydaje
lubię jak pada
jak jest zimno i szaro.. jak wieje wiatr..
może trochę dołująca pogoda.. ale często wtedy jest mi lepiej
takie uczucie w środku.. no bo niby trochę smutne, ale takie przyjemne..
zawsze tak miałam
może pójdę spać..? trochę wcześnie.
albo wyjdę do parku.. tak, to chyba dobry pomysł..
zaszyje się w jakimś kąciku i słuchając muzyki, będę patrzeć na świat..
na te drzewa poruszane przez wiatr..
na krople deszczu uderzające o taflę wody..
na ten szary świat, w którym muszę żyć..
(proszę, nie zawalajcie mnie komentarzami typu "jakie śliczne.. zaznaczam fajne +wbijaj do mnie".. nie będę tego publikować a po za tym i tak nie wbiję -.-)