Tydzień całkiem ciekawy. Dni szkolne sobie darujmy, prócz piątku :P
Piątek- wracając ze szkoły spotkałam ofiarę moich niecnych poczynań, którą okazał się Zbyszek. Niedawno znalezione farbki(kredki) w flamastrach do twarzy, były niezastąpioną bronią. Efekt końcowy był całkiem ciekawy. Ahhh miny przechodzących ludzi- bezcenne. Porzuciłam swą ofiarę z wielką satysfakcją. Później oczywiście spacerek z Olcią i... Zbylem. Było świetnie!- ten opis wystarczy :D
Sobota- o 12 lekcja jogi o.O chyba chcieli mnie tam połamać w 50-ciu miejscach. Udałam się tam z Agatą i Zbylem, którzy nie odważyli się wykonać ćwiczeń i oglądając je mieli ze mnie niezłą polewkę. Te ćwiczenia na prawde działają- niezłe doładowanie baterii + uspokojenie na jakieś 6 godzin. Od 18 wypad z Zbylem, Robertem, Zbysiem i Gładkim pod ŻYRAFĘ. Co tu dużo mówić, było genialnie. Misja BALON zakończona niepowodzeniem. Końcowy pokaz tańca z ogniem w wykonaniu formacji AZISLIGHT był zniewalający. Po prostu brak mi słów.
Nie ma to jak wrócić do domu o 23 i usłyszeć "ale Ty wiesz, że wstajesz o 6?"...