Gdy tak siedzisz w samolocie
Zastanawiasz się, ty młocie
Dokąd, po co i dlaczego
Pragniesz udać się, kolego?
Nie wiesz nawet jak daleko
Będziesz lecieć, ty kaleko!
Kiedy dzisiaj wstałeś rano
To bolało cię kolano
Jednak idziesz jakoś dalej
Tam, gdzie cel sobie obrałeś
Jeszcze dużo kilometrów
Pozdzierałeś kilka swetrów
Zapomniałeś o tej nodze
Teraz ząb cię boli srodze!
Wypiłeś whisky po drodze
Prawie leżysz na podłodze
W oddali już widać dzień
Śmierdzący jest z niego leń!
Słońce powoli już wschodzi
Potrzebujesz teraz łodzi
Przecież nie ma tutaj wody
A ty jesteś jeszcze młody!
Co się stało? Czy oślepłeś?
Czy widzisz tam moją rękę?
W górze chmury ani jednej
Dookoła mrówki biedne
Cały dzień biegają
Gówno z tego mają!
Depczą cię te słonie
Czujesz, że to koniec.
Nagle się zbudziłeś
Oczy otworzyłeś
Wkoło rozejrzałeś
Do mnie pomachałeś
Wszystko to był głupi sen
Teraz jesteś Superman!