Zdjęcie jeszcze świeże, bo dopiero co wrzuciłam je na kompa... co ja gadam, niedawno to ja wróciłam... :)
Ahhh ! Było SUPER (!):D
Na zdjęciu Ali :D i ja. Ali - arab pierwsza klasa... I turban potrafi sobie skręcić na głowie, i arabskie przyśpiewki nucił pod nosem... Ja - do prawdziwej arabki dużo mi brakowało, bo przy turbanie ów Ali mi pomagał, ale nie narzekajmy ;)
Za nami 2 camelki: Śnieżka (biały - wielbłąd mojej mamy) i Nerwus (brązowy - mój camelek - nazwa od tego, że był zbyt narwany jak na powlne wielbłądy ;))
Powiem wam, że Tunezja to cudowny kraj... Ci przemili ludzie (choć za czesto oczekiwali napiwków :p), ich kultura i obyczaje... Widoki - zdumiewające... I nie to, że było tam bogato, bo większej biedoty nie widziałam, ale właśnie w tym cały urok... Temperatura troszku duża - ok. 50 stopni - ale i tak było tam cuuuudownie :[zaklopotany] Jakbym mogła, to wróciłabym tam bez zastanowienia... i wróce, choć myśle że dopiero wtedy, kiedy znajde bogatego męża i pojade z nim tam w podróż poślubną... bo myśle, że wcześn iej nie da rady... :(
Hotel - czułam się tam jak w Mariocie... (!):[luzak]
A najwspanialsze jest to, że młodzi arabowie sa nieziemscy... (!):[zakochany] po prostu CUDOWNI :[mruga]
Ok, koniec tego "ach" i "och"... musze zostawić sobie na następne fotki tego przeżywania, bo będzie ich spoooro ;)
Całuje wszystkich, którzy tęsknili :*
_________________
Sting - Desert Rose --> to tak propo pustyni ;)