w gruncie rzeczy jestem szczęśliwa. Tylko czasem może czuję się niespełniona.
Teraz, gdy powoli pojmuję postać rzeczy taką- jaka rzcezywiście jest , mam więcej czasu by ambitnie udoskonalać siebie. Nie wiem czy to ejst to czego w tym momencie chcę.
Może powinnam poddać się życiu i brać wszystko takie jakie jest, nie zastanawiając się, czy jest to dla mnie dobre, albo najważniejsze: czy będę w ten sposób szczęśliwa?
Przestac przejmować inicjatywę nad własnym życie to dla mnie jak samobójstwo. Jakbym włączyłą 'wolną wolę' w Simsach.
Za 30 minut godzina 1:00. Wiem, że powinnam iść spać. Nawet tak prosta, codzienna czynność nie jest dla mnie łatwa.
Wyczekuję piątkowego wieczoru, sobotniej wycieczki, niedzielnego oodpoczynku. Boję się poniedziałku. Powtarzam: boję.