W zachodzącym słońcu
najweselszy pejzaż,
jak srebrna źrenica
smuci się i zwęża.
I zamyka usta
śpiewna okolica,
jakbyś dłoń położył
na gorących skrzypcach.
Ze zdumieniem patrzą
czteroletnie źrenice
na zamykającą się
na noc okolicę.
Nie martw się malutka,
powróci jak uśmiech
światło wzgórz pogodnych
w księżycowej chuście.