Wycieczkę szkolną wspominać będę długo, jako jedną z najlepszych. Były to ostatnie chwile z moimi klasowymi ziomkami. Jadnak rozstanę się z nimi szczęśliwa, że kończę już ten etap mojego życia. Za mna pierwszy dzień egzaminów w plastyku. Dmucham na zimne, ale sądzę, żę nie było tak źle. Jednak wczoraj, nawet mama wypomniała mi, że taka dziącha o twardym jak skała sercu wzdycha. Odparłam: po prostu zależy mi. Wczoraj było mi źle. Cały dzień spędziłam jak gliną, ale opłacało się. Jeszcze nocą ćwiczyłam, niby prozaiczne szkice, ale jak przydatne. Rano było nieprzytomna, ale idąc sobie ulicami Krosna zdąrzyłam otrzeźwieć. Przed egzaminami zagladnęłam jeszcze do ukochanego RCKP; Nina opowiadała o odruchach, Szymek chwalił się dredem, Paweł życzył powodzenia, a drugi Paweł jak zwykle milczał. Miło i ciepło było, ale co nieuniknione stać się musiało. Jednak już jeszczem po, wszystko co najgorsze już za mną. Jeszcze jutro tylko rysunek i rozkowa kwalifikacyjna. Nie jest najgorz. Nie jest najgorzej.