Zanużyłam się w to życie.
Zachłysnęłam jego pędem i mocą.
Zarzuciło mnie na skały, gdzie poraniło ręce i nogi.
Ale nieustannie płynę, trzymając głowę wysoko.
Nie dam się tak łatwo.
Jesiennie.
Dziwnie się ostatnio dzieje.
Jak zawsze pędzę.
Jednak wewnętrznie zwalniam.
Przystaję przy lekturze.
I bardzo mi z tym dobrze.
W sumie żadna niespodzianka.
Wracam do siebie.
"(...) tylko to, co konieczne, jest ciężkie, tylko to, co waży, ma wartość"
~M.Kundera