Jest już jesień. Na razie bardzo ładna, złota i pachnąca świeżością (odpukać w niemalowane). Ale ja i tak mam chandrę. Norma. Za mało ciepła, słońca, światła. Za krótkie dni za długie noce. Ostatnio mało sypiam. W ogóle uważam, że sen to marnotractwo czasu. Gdybym mogła to bym nie spała, ale tak się nie da :/ Jest tyle rzeczy do zrobienia a tak mało czasu. I nie chodzi tu tylko o naukę tylko ogólnie o robienie różnych rzeczy, rozwijanie zainteresowań itp.. Życie ucieka nam między palcami, a my często tego nie dostrzegamy. Albo tylko udajemy, że nie widzimy. Jednak gdy tylko się obejrzymy zauważamy, że minął dzień, miesiąć, rok... Już niedługo kończę 18 lat. Czy to oznacza, że będę dorosła? Prawnie może tak, będę mogła wszytko (lub prawie wszystko). Ale psychicznie? Nadal uważam się za dziecko w ciele osoby dorosłej. Moja powierzchwność nie odzwierciedla mojego wnętrza. Wcale. Tyle już zrobiłam, a jednak nic nie zrobiłam. Sens życia? Nie mam pojęcia. Żyję po to aby spełniać swoje zachcianki i marzenia. To one utrzymują mnie przy życiu, tak jak tlen czy pożywienie.
Muzyka to coś, czego nie da się opisać słowami. Bo niby jak chcesz człowieku opowiedzieć usłyszaną melodię!?
Dlatego jest taka piękna i niepowtarzalna. Za to ją kocham. Muyka jest częścią mojego życia, częścią mnie i chcę aby tak pozostało. To trudne, ale możliwe. I może się jednak okazać ponad moje siły. Gdyby muzyka przestała istnieć, umarłaby pewna cząstka mnie. Ta najwspanialsza i najpiękniejsza. Szkoda by było prawda?