czytałam wczoraj na internecie straszna historię....bardzo przygnębiającą...pozwolę ją sobie przytoczyć:
____________________________
Miałam wtedy trzynaście lat i choć wydawało mi się, że jestem już dojrzałą osobą, tak naprawdę byłam jeszcze dzieckiem. Właśnie wtedy przeżyłam wielką tragedię. Mama, którą gorąco kochałam, zmarła nagle na atak serca. Jednego dnia biegaliśmy jeszcze po sklepach, bo zrobiło się zimno i koniecznie trzeba mi było kupić zimową kurtkę, a następnego, kiedy wróciłam ze szkoły, czekała już na mnie ta dramatyczna wiadomość.
Zostałam więc z ojcem sama. Tata kochał mnie na swój sposób, lecz był człowiekiem oschłym i surowym. Na jego współczucie raczej nie mogłam liczyć.
- Przestań płakać - mówił. - Mama odeszła, nie ma jej. Taki jest los człowieka, musisz się z tym pogodzić.
Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak to teraz ma być. Cały mój poukładany, beztroski świat się zawalił, a ja nie potrafiłam dać sobie z tym rady. Zupełnie straciłam apetyt, w nocy budziłam się z płaczem. Nie chciałam umawiać się z rówieśnikami, zaniedbałam też kompletnie naukę.
Ciocia, siostra taty, która często nas odwiedzała, coraz bardziej martwiła się o mnie. Usłyszałam kiedyś, jak powiedziała, że należy pójść ze mną do lekarza.
- Dajmy jej trochę czasu - odparł tata. - Takie urazy psychiczne powinny goić się same.
NIKT NIE ZROZUMIE, CO CZUJĘ
Czas mijał, lecz moja rana nie chciała się zagoić. Jedyną pociechę stanowiło wówczas radio - mały tranzystorowy aparat, prezent, który dostałam od mamy.
Często słuchałyśmy go razem, a teraz stale mi towarzyszyło. Zabierałam je ze sobą do szkoły, w nocy grało cichutko przy mojej poduszce. Naszą ulubioną audycją był koncert życzeń.
Mama obiecała, że na urodziny prześle mi życzenia i ładną piosenkę, jednak nie doczekała tego dnia.
W tym roku wcale nie chciałam obchodzić urodzin. Bez mamy nie miały sensu. Nie spojrzałam nawet na prezenty ani na tort ze świeczkami, który przygotowała ciocia. Położyłam się na tapczanie i słuchałam mojego radia.
Nadawano właśnie koncert życzeń.
- A teraz - powiedziała nagle spikerka - mamy życzenia dla Zosi. Zosiu, kochana córeczko, dzisiaj są twoje urodziny. Z tej okazji życzę ci wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze. Pamiętaj, że chociaż musiałyśmy się rozstać, nadal bardzo Cię kocham i zawsze jestem przy Tobie. Twoja mama.
Nigdy nie zapomnę tej chwili. Do dziś pamiętam dokładnie każde słowo. Zerwałam się na równe nogi, ucałowałam radio, a potem, śmiejąc się i płacząc, pobiegłam do ojca.
- Tato! - wołałam. - To nie prawda, że mamy już nie ma! Ona gdzieś jest, chociaż jej nie widzimy. Przesłała mi życzenia przez radio! - cieszyłam się, a on patrzył na mnie wyraźnie zatroskany.
- Uspokój się i przestań wygadywać głupstwa - powiedział. - Twoja mama nie żyje. Jeśli będziesz zachowywać się w ten sposób, zaprowadzę cię do psychologa.
_____________________________
siedząc i płacząc czytałam tą historię.... koszmar... ;( ja bym z pewnością nie podniosła sie z takiego doła...nigdy... ;(;(
kiedy znów nie bede musiala sie usmiechac prez łzy...?kiedy znow nie bede musiala niczego udawac...? chcialabym...tak bardzo bym chciała.... ;(;(
przynudzam...trudno.... :(
dzisiaj ide do Madzi z Karolą....dzieki wam dziewczyny :*
dziekuje ci Marcin.....ale mógłbyś pisac ze idziesz...ale to szeczegół.... :*
dziekuje ci Patka....:*
dziekuje ci Aniu....dziekuje ci Tobi.....dziekuje ci Kamil....no i oczywiscie pozdro dla wszystkich których tu wymieniłam i dla wszystkich tych ktorych nie wymienilam....:*
dziekuje.... :*
______________________
;(;(;(