Kolejny wyjazd(już 5) na naszego idola Adama M. ,jak to zwykle zapowiadało się grubo niestety w tym roku mogłem tylko na jeden konkurs pojechać bo na sobotni bym nie zdążył z powodu odbywającej się w piątek studniówki(a studniówka rzecz święta),jednakże w sobote jak tylko wstałem(haha a czy ja spałem skoro o 7 przyszedłem a o 10 już byłem na nogach)zacząłem kombinować bo co jak co ale wizyta w górach zimą na tydzień naprawdę dobrze robi(achhh te górskie powietrze aż się rozmarzyłem hehe).Więc od rana zaczęły się telefony kto by pojechał a kto nie oczywiście tylko jeden wariat był chętny(byłoby by 2 więcej ale niestety jeden musiał czmychnąć zagranicę a drugi miał zaliczenia tydzień potem i musiał zakuwać)oczywiście jak zwykle z twarzy dupę zrobił tylko jeden kolega ale u niego to już norma nawet przybrał nową ksywę ,,PANTOFLARZ" chodzi tu o znanego w środowisku alkoholików piłkarza jednej z brodnickich drużyn Pawła W. którego serdecznie pozdrawiamy,co jak co ale Paweł potrafi dotrzymać słowa:) . Sobota dzień jak codzień ale ja nie mogłem wyjść z podziwu ,że choć ledwie żywy to miałem ochotę by przejechać te 800 km haha,dobra bo przeciągam.Jedyną osobą która akurat była wstanie wszystko rzucić i jechać do Zakopanego był mój dobry znajomek G. z Działdowa(pozdrawiam,jeszcze tylko 5 miesięcy i wróci do nas po odbyciu służby ku chwale ojczyzny).Ustawiliśmy się na godzinę 19 u niego,szybko jak przyjechałem to wskoczyliśmy po spirytus,i zostało czekać na pociag i ruszyć w podróż pełną przygód i wrażeń.W pociągu czas nam upływał na piciu bo co jak co ale właśnie picie najlepiej leczy kaca podobno,trochę śmiechu było z rozrabianiem tego spirytusu ,ale poszło w miarę sprawnie i po wypiciu pewnej ilości usnęliśmy.Rano budzimy się już za Krakowem i już piękna droga do Zakopanego.Ostatnie km. i już widać nasze piękne polskie góry,widok wspaniały i jeszcze zimą,a przed nami widać drogę którą podążają niestrudzeni fani naszego skoczka z Wisły,wkońcu dobijamy do celu i tu nas czeka niespodzianka bo jesteśmy zamknięci od środka a kanara gdzieś wywiało ,pozostało skakać przez okno,o mało co się nie połamaliśmy ale daliśmy radę. Ciąg dalszy nastąpi...(L):[damyrade]