[b]Przychodził w piątki, bo piątki wypadały czasem
trzynastego siadał obok wybujałego fikusa, wciągał
tabakę i patrzył w karnisz. Może to go uspokajało
Firanki falowały w objęciach z frędzlami
ciepłe powietrze zawsze tak na nie działa
a on siedział i patrzył odpalając papierosa
dym szczypał po oczach, powietrze prawie zastygło
Kilka razy jadł placki ziemniaczane (nie lubię placków
chyba dobrze o tym wiedział), kupował je w barze
na wynos, przesadzał z sosem, pieczarka spadła
mu na dywan nie pofatygował się żeby ją podnieść
Nadeszła wiosna
Firankę targał wiatr wpadający przez otwarte okno
przyszedł i tym razem, zrobił przeciąg, klamka
szarpnęła firankę, karnisz spadł nim zdążył wejść
widziałem go ostatni raz, już nie miał na co patrzeć[/b]
Wiersz który jedni uważają za bardzo dobry, drudzy za niewiersz. Mi się podoba. Usiadłem i napisałem. Jest OK.
Na zdjęciu moja ulubiona wokalistka, Katie Melua. Oczywiście ponadwszystko wielbię Nirvanę, ale zespoły to co innego. Hmm z notki na notkę coraz mniej komentarzy, co jest?