Zobaczyłam nad sobą twarz Amandy.
-Co jest? -Zapytałam szeptem.
-Przespałaś całą lekcję. Zapisałam cię na ten wyjazd. -Uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki. -Spojrzałam na zegarek, rzeczywiście zasnęłam. Zaczęłam cała drżeć z zimna. Nie uszło to uwadze Amandzie.
-Powinnaś się zwolnić i jechać do domu. Nie najlepiej wyglądasz. Jesteś cała blada. -Zaczęła siadając obok mnie.
-Chyba masz rację. Gdzie wszyscy? -Zapytałam orientując się, że nikogo nie ma w klasie.
-Jest przerwa. Wszyscy wyszli. Pan poszedł zanieść listę dyrektorce.
- Gabriela z Tomem jadą? -Zapytałam po cichu.
-Wszyscy jadą. Zobaczysz będziemy się świetnie bawić. A najlepsze jest to, że jedzie tylko nasza klasa i nasz wychowawca. Taki zapoznawczy wypad. -Robiło mi się coraz zimniej, nie dobrze. Cholera, co się ze mną działo.
-Wiesz, co ja może pójdę sama cię zwolnić, bo ty nawet nie dasz rady dojść do gabinetu dyrektorki.
-Dzięki.
-Zaraz wracam. -Wyszła z klasy. Chciałam wstać, ale gdy tylko się ruszyłam zrobiło mi się ciemno przed oczami. Więc postanowiłam się nie ruszać. Zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam, że drzwi się otwierają.
-Emily -Usłyszałam głos, ale nie ten, którego się spodziewałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak szybkim krokiem podchodzi do mnie wychowawca i Amanda.
-Słucham? -Odpowiedziałam tak cicho, że aż się sama zdziwiłam.
-Sama w takim stanie to Ona nie pojedzie.
- Jacob ją odwiezie, chociaż pojadę z Nim sama w domu też nie zostanie.
-Sama dojadę, dam radę aż tak źle nie jest.
-Nie, sama na pewno nie pojedziesz. -Powiedział stanowczo Chris.
-Dobrze, niech mnie Jacob odwiezie, ale to wszystko. Nic mi nie będzie. Wejdę do domu i od razu się położę. Obiecuję.
-No a jak zasłabniesz w domu? Zapytała Amanda. -Przecież mamy nie ma.
-Nigdy jej nie było i jakoś sobie radzę. Poczekam na Jacoba przy samochodzie. -Powiedziałam wstając ostrożnie, aby nie powtórzyło się to, co przed chwilą.
Idąc do samochodu, cały czas kręciło mi się w głowie, było mi okropnie nie dobrze i jeszcze ten ucisk w klatce piersiowej. Cholera-burknęłam łapiąc się za nią. Gdy doszłam do samochodu oparłam się, ale nie miałam siły stać, więc kucnęłam. Siedziałam tak chwilkę, kiedy usłyszałam, że ktoś się zbliża, szybko się poderwałam i od razu tego pożałowałam, czułam się jak na karuzeli, poczułam ramiona wokół siebie. Już myślałam, że to nasz wychowawca, ale na szczęście to tylko Jacob.
-Amanda ma rację, sama nie zostaniesz w domu, w ogóle najlepiej zadzwonić na pogotowie.
-Nic mi nie jest po prostu za szybko wstałam.
-Nie Emily, jak ci się coś stanie Amanda mi nie wybaczy.
-Nic mi nie jest. -Powtórzyłam stanowczo. -A teraz proszę odwieź mnie do domu.
-Jak coś Ci się stanie to Oni obydwoje mnie zabiją. -Mruknął pod nosem.
Dziwne powiedział obydwoje, pewnie miał na myśli Amandę i Asię. Podjechaliśmy pod dom. Jacob wziął kluczyki dokumenty z mojego samochodu, powiedział, że Amanda przyjedzie nim. Amanda mieszkała na końcu mojej ulicy, więc nie było problemu. Kiedyś jeździłyśmy razem do szkoły, ale odkąd są razem z Jacobem to On zawsze po nią przyjeżdża.
Weszłam do domu. Postawiłam wodę na herbatę i poszłam się przebrać. Gdy usłyszałam czajnik zbiegłam na dół zrobić herbatę. Wzięłam ją do salonu, włączyłam laptopa. Weszłam na pocztę, dostałam wiadomość od mamy.
"Kochanie, zostaję tu na dłużej. Jak będę miała wracać to ci napiszę. Bardzo mi przykro, że cię tu nie ma ze mną. Mama."
Byłam wściekła odpisując jej.
"U mnie wszystko ok., Dzięki że pytasz. A mnie nie jest przykro. Przyzwyczaiłam się do samotności. Twoja kochana Córka"
Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Czułam się okropnie. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie dzwonek, do drzwi. Zerwałam się z łóżka i przeszył mnie okropny ból w podbrzuszu. Ktoś nie dawał za wygraną i dobijał się do drzwi. Trochę się wystraszyłam. Pomyślałam, że zasnęłam tylko na chwilę skoro jest jeszcze jasno.