Wyobrażacie sobie tę piękną chwilę kiedy widzicie jak zniewolony przez mechanizm kombinatu delfin (a raczej jego udomowiony manekin) pod wpływem świdrującego odgłosu gwizdka swej trenerki wyskakuje z wielką gracją ponad poziom swego cyrkowo okragłego baseniku i ochlapuje wszystkich gapiów dookoła, którzy dopingują go jednogłosnym "łaaał!" (tylko że z akcentem włoskim, bo we włoszech mają delfinaria) ? Biedne te płetwacze. biedny tez mój aparat, doszczętnie ochlapywany. Ale kończe narzekanie-przynajmniej udało mi sie mimo tych fal wody uchwycic skok który trwał ułamek sekundy. Przynajmniej. życze wam, delfinki, żeby nikt nie interpretował wyrazu waszych pyszczków jako wieczny uśmiech, bo z pewnością gdybyscie mogły, przybrały byście nieco inną mine...