uh, festyn. jeeej.
byłyśmy na hamerze i kolejce górskiej. omg.
czy ktoś kiedyś powiedział, że nie można poznać kogoś jak zwisasz
głową w gół? haha, zaklepane i zrobione.
cześć Nikodem. :)
wata cukrowa, jeej.
widziałam Maję x2. c:
spotkałyśmy Łukaszowego. buty, oh. meega brudne. :(
chyba przezyją.
przyszłam, wykąpałam się i zrobiłam omleta. sama!
jutro urodziny Olki, i znów zapierdzielamy na festyn.
tym razem z Kamilem. może Daria i Ola też pójdą?
no nie wiem.
ale dzień udany!