Vol 1:Strzegomska.
Ech,stare czasy.Tu zaczynalem.Rzucony na-umówmy się-niezbyt glęboką wodę.Zresztą z początku za najgorszy z obowiązków uważalem pichcenie psom papkopodobnej papki ze średniej jakości kawalkami mięsa.Dziwilem się potem,że one to w ogóle jedzą.A poza tym cala masa wspomnień:tupiące jeże,spalone telewizory,rowerowe eskapady,Jenna (R.I.P.),czar nocnych i dziennych wizyt tajemniczego gościa,pizze na telefon,sąsiadka od bollywoodzkich dopalaczy (legalnych!),pijany Rudy,który przyjeżdżal taksówkami i placil grubymi banknotami blagając bym go zastąpil,bo on w takim stanie to nie bardzo...,bójka Rico z Kaziem (trza mu bylo w Fiata 126P nie napierdzielać...).I mistrzowska puento-plota,że wywalono mnie stamtąd za...czytanie książek.
P.s.
-Zegarek odwrócony nieprzypadkowo,bo to taki mój prywatny mykens by oszukać wleczący się czas.
-MP3 mam tą samą do dziś.I nawet z niej korzystam,bo nowsza się popsula.
-I żólta gumka do zmazywania z wszystko mówiącym napisem...