trochę mnie nie było. lecz oto jestem.
brak chęci do robienia rzeczy, które niekoniecznie sprawiają mi satysfakcję, do marnowania czasu na pierdoły i użerania się z wiecznie robiącymi łachę ludźmi. dlatego łapię piękne chwile, ciesząc się - tak długo oczekiwaną przecież - wolnością. a aktualnie oglądam mecz hiszpania vs. portugalia, wypatrując na boisku Ronaldo, który dzięki 'footballowemu mundurkowi' wcale nie wygląda na aż tak spedalonego, jakim jest w rzeczywistości. Haruś niemiłosiernie chrapie. podsumowując - istny wakacyjny chillout. żyć, nie umierać!
może niedługo jakieś zdjęcia..