Ostatnimi czasy brakuje mi czasu na wszystko. 4.30 - pobudka, godzina w autobusie, szkoła, znowu godzina jazdy (jak nie więcej), Franio, nauka, 3-4 godziny snu... da się przywyknąć... Zacisnę zęby i dam radę, chociaż w momencie kiedy widzę na zegarze północ, a przede mną jeszcze milion notatek, to łzy się cisną do oczu, bo każda komórka mojego ciała woła "SPAĆ!", wtedy patrzę w kierunku śpiącego Franka i przypominam sobie dla kogo to wszystko robię. Kolejna kawa, kolejne notatki, byle ogarnąć materiał. Przecież dam radę, nie może być inaczej...
Dzisiaj dzięki Bogu mam 'Day off', jutro same wykłady. Ale wołają mnie inne obowiązki np. prasowanie ;/ Ale zamiast to robić to podsuwam Marcie moje szalone pomysły :*
Miłego wieczoru. :)