Moje życie było migającą gwiazdą, którą schowałem w papierowym pudełku. Zamknąłem w niebie ślady czasu i zawiązałem kokardą. Złote przebłyski pojawiały się i znikały za dnia, gdy dotykając powietrza, otwierałem szkatułki serc. Coś grało, coś śpiewało, a ja, obracając się dookoła, pędziłem między światami. Między kolejnymi taktami melodii o zmienionym wydźwięku.