"z niedzieli na poniedziałek śniło się, że się leży na parapecie okna.
od strony ulicy.
z poniedziałku na wtorek śniło się, że się leci wysoko w powietrze nad wilkami, które były na drodze w lesie.
z wtorku na środę śniło się, że jakaś baba głaskała po pupie.
z przodu.
z środy na czwartek śniło się, że jakiś dziad się doczepia.
w taki sposób, że się tego nie lubi!
jeszcze się śniło, że najpierw buty są.
a potem, że są nie do pary.
i jeszcze się śniło, że się ucieka z jakiegoś zakładu, w którym się nigdy nie było..."
powoli wariuję. popadam w paranoję. dlaczego wciąż muszę być tą małą, zbuntowaną dziewczynką?
kurwa. kiedy minie zima? :(