...nie jedna sytacja, nie jedna chwila w zyciu powoduje w nas mdlosci, odczucie utraty wartosci powodujace w nas ze stajemy sie przytloczeni codziennoscia i sytuacjami, ktore chielibysmy wymazac z nasz glow...narastajace napiecie w srodku ktorego nie da sie skryc a ujawniajace nas w jakim stanie jestesmy przedstawia jako typowa szarosc...uczucie ktorego kazdy stara sie uniknac...ile razy potrafimy pominac takie sytacje...ile my chcemy pominac ich na codzien...ale ile razy to my powodujemy, ze inna osoba cierpi czy staje sie przez to szaroscia...czy ktos jest to w stanie wyliczyc, przewidziec...??...czy ktos zna na to rozwiazanie i moze nam udzielic rady...mowi sie, ze czlowiek jest czlowiekiem ale czy czlowiek czlowiekowi potrafi udzielic rady na ktora sam nie zna odpowiedzi...i sam jet tym kim jest...nie ma chodzacych idealow, dobrze o tym wiemy ale czy to zle jesli ktos stara sie nim byc??...chec poprawienia siebie to juz doazenie do poprawy tego szarego Swiata...kazdy z nas jest inny i kazdy z nas moze wiele wniesc w ta typowa szarosc,codziennosc, ten jeden kolor...a to jeden z wiekszych krokow...do jednego uzyskanego usmiechu...aut:A