Bo moja miłość, to nie hejnał z Wieży Mariackiej i nie muszę o niej trąbić na cztery strony świata.
Poprawiłam trochę oceny, więc jest spoko.
W piątek mogę liczyć na jazdę.
Nananananana, w końcu spotkałam się z Dżas, no cieszę się.
Lecem pobiegać z tą pięknością do góry i może uda mi się wyciągnąć na siłę Natu z hatejszyn.
Narson.