Zdałam sobie sprawę, że mentalnie taką minę mam non stop. Często zajeżdża to hipokryzją, ale cóż, bodziec - reakcja, czas na rozkminę jest później.
Drugą sprawą jest, że stałam się statystką. Czas leci jakoś obok, a ja na doczepkę. Życie w slow motion.
Trzecie - kurwa, muszę się gdzieś uzewnętrzniać, znowu mi zabrakło bratnich umysłów (+ cholernie się uwsteczniłam werbalnie).
Za dużo myślenia powoduje totalny chaos w głowie, a na to już sobie nie mogę pozwolić.