to jeden z tych właśnie wieczorów.
wieczór kiedy chwytam się najbardziej babskich i pospolitych myślozajmowaczy.
kilkanaście kosmetyków przede mną,
na głowie olej, spijany przez spragnione włosy,
na paznokciach schnie świeży lakier, koloru wściekłej toni oceanu.
w tle ładuje się dramat na stronę z filmami,
i Noize MC smutno zawodzi w głośnikach.
to ten wieczór kiedy ciężar czarnych myśli przybija do łóżka,
owija nas ciasno kocem, wtula twarz w pluszowego kompan wszystkich wylanych łez.
wieczór niosący nic, nie niosący czegoś.