Tak właśnie teraz wygląda moje życie. Wyścig z czasem kompletnie bez sensu i po ostrych zakrętach. Odliczanie, przypuszczanie konkretnej daty, przewidywanie. I co z tego? Nawet nie ma sensu się wysilać szczerze mówiąc, bo po co? Żeby tylko jeszcze bardziej się rozklejać? Chyba trzeba odpuścić po prostu. Chociaż znając mnie i mój sprany łeb niespodzianka i tak jakaś będzie czekać.. Jaki w ogóle jest sens tych wyrazów, które piszę? I tak wiesz, że tu chodzi o Ciebie, nie wiem dlaczego w takim razie próbuję nie pisać nic wprost..
No to siem. -.-'