Nie modlę się.
Nie mam po co.
Nie widzę sensu prosić,
O coś czego i tak nie dostanę.
A tylko o tym marzę.
Nie mam innych pragnień.
Tym czymś jest bliski przyjaciel,
Najbliższy ze wszystkich.
Nie widzę sensu w pragnieniach,
Skoro nie potrafię ich zaspokoić.
Nie widzę sensu w marzeniach,
Skoro nie potrafię ich spełniać.
Jednak...
Nie modliłem się.
Nie wierzyłem.
Jedyne co miałem,
To nadzieja.
A on pszyszedł.
Przyszedł i powiedział:
Wstawaj. I powstałem.
Nie miałem sił, ale walczyłem.
Walczyłem o przyjaciela.
Jest bardzo uparty.
Pomaga mi jak nikt inny.
Ale czy to wystarczy?
Wystarczy aby nie wrócić na Tarczy?
Z Tarczą lub na Tarczy! Honor przede wszystkim!
PzD Komciu