No i mamy już połowę wakacji.
Czas jest bezlitosny!
____________________________________________________________________________________________
Każdy dzień jaki tu spędzam jest na swój sposób wyjątkowy.
Lekarz powiedział mi niedawno, że mój stan się pogorszył i znowu muszę jeść więcej tabletek.
Wczoraj zapięli mnie w kaftan i dali jakiś zastrzyk, po którym byłam ni to na haju ni to we śnie...
Wtedy znowu widziałam sielankową łąkę i mnie na niej- tańczącą wariatkę, a potem przyszedł książe wariatów
i porwał mnie do krainy szczęścia, gdzie o nic się już nie martwiłam.
Kiedy działanie zastrzyku minęło zobaczyłam, że nie mam mojej tekturowej korony,a moje łóżko wraz z moimi włosami są zarzygane jak przedwczorajszy kibel...
To pewnie przez nagły napływ słodkości i zbyt miłych wyobrażeń.
Dziś rano poszłam zrywać kwiaty do ogrodu, żeby dać troche życia mojej smutnej celi. Wielką radość przyniosło mi to zajęcie! Potem nalałam wody do nieciekawie wyglądającej szklanki i dumnie ustawiłam je przy swoim łóżku.
Dwie godziny później przybył ordynator i bez żadnego słowa zabrał mi kwiaty, a wodę ze szklanki wylał na mnie.
Wpadłam w nieopisany szał, a potem dostałam zastrzyk...
polecam [Cocorosie - Bisounours]