Noc
I znów przyszła do mnie, cicha tajemnicza
Siedzi obok i otacza mnie swą wspaniałą mocą
Swą głębią mnie wypełnia, chodź oczy mnie już zwodzą
Widzę coraz mniej, w zasadzie nic nie widzę
Czekam aż przyjdzie ten nazywany widzem
Aż przyjdzie i zabłyśnie nie swym lecz blaskiem odbitym
Czekam aż rozświetli tą Panią światłem z orbity
Ma pani się nie lęka swego towarzysza
On wciąż pilnuje mej Pani oblicza
Czas jej obecności codziennie odlicza
Co rusz go zmienia, wraz z porami roku
On - jest Księżycem
Ona Panią mroku
Agniel