PRZESZŁOŚĆ.
…mrożone drinki z ananasami, sorbet, szampany na Czantorii w Ustroniu, wysmażony słońcem dzień nad morzem, latawiec z Elfem, stadion gości, zepsuta Omega, perlator, rowery z wieczora, paletki o czwartej w nocy, rzeczka i Gerappa, herbata z dzbanka, gubienie dni, smokozordy, Woodstock – chusta, okulary, hipisi, Jagermeister z pistoletu na wodę, rocznica, róża. Bułgaria – kraby, plaża, muszle, rybki, owoce morza, Tequila za 1,60 zł. Magia rocka, Ira, Hey!
TERAŻNIEJSZOŚĆ.
Stoję u krańca mostu. Długiego, niespotykanie krętego, obsypanego kwiatami i pamiątkami, choć nie zapominam też o niebezpiecznych dziurach wynikających z błędów konstrukcyjnych życia. Obracam się i widzę jak nieodparcie piękne barwy sugerują pożegnalne gesty. Wszystko co dobre i złe wiruje, unosi się nad deskami i linami tworząc obraz mojej pamięci. Widzę mieszkanie, widzę dom. Ogród, kwiaty i słoneczniki. Ta-ta, Ma-ma...
Kredki, spokojny sen, pies. Jaskółki śpiewają ze mną, kiedy wstaję rano i siadam na schodach.
Pierwsze miłości, muzyka i gitara. Przyjaciele, i ten klub… nieopodal tego miejsca, na prawo od mojego mostu jest wodospad wina. Śmiech, śmieję się!
I liceum. Na lewo od liceum jest przeogromna góra stworzona z moich dotychczasowych doświadczeń. Doświadczenia to poszczególne buty, symbole, w których przeszłam różne chwile.
Matura. To tylko błysk a później radosny grzmot… ot, i wszystko.
Ręce mi cierpną, zastygam, wiem przecież, że kiedy znów się obejrzę będę już na innym moście. ZA GRANICĄ. Ktoś podaję mi rękę, czuję ciepło… o! Wojt! Jak dobrze, że jesteś!
PRZYSZŁOŚĆ.
Resztę czas pokaże… Wyjeżdżamy do Irlandii. Ja i Vojte w Dublinie… Samolot 29.09.06. Czy przesadzone drzewo jest w stanie urosnąć?