Ostatnie zdjęcie pobalangowe... W pokoju jeszcze nawet nie zaczęłam sprzątać tych porozrzucanych miśków i w ogóle... ale zaraz zniose ten stolik na dół i w ogóleeee.... ja się tu odchudzam, a w sobotę do Justyny. W imię Ojca i Syna, żeby nie było tam nic do jedzenia, bo ja nie chcę być gruba!!! Wczoraj Diakon wepchał we mnie kilka cukierków. Znaczy nie dosłownie wepchał, ale gdyby nie on, to by tych cukierków nie byłoooo:[placze] A tak mi już dobrze szło. Dzisiaj nic nie jadłam specjalnie, bo moje bloczki zagineły w tajemniczych okolicznościach, za to jak przyszłam do domu zjadłam kawałek tortu i batonika i.... zwymiotowałam. Dobra już nie obrzydzam życia. Komentować:)
aaaaa.... kocham Cię Zbysiuu:[smiech]:[zakochany]