To będzie długie, a przynajmniej chciałabym, żeby było, wtedy byłby to naturalny powód, żeby tego nie czytać.
Połowe mojego Dysku D zajmują zdjecia, te rozmanane, za ciemnie, prześwietlone..te, które powinny być już w koszu, bo są beznadziejne. Ale ja cieszę się, że zajmują miejsce mojego dysku D, zaraz obok sezonów Dr House i The Sims 3. Bo czasem w takie idiotyczne wieczory, kiedy zegarek oczywiście, całkowicie przypadkowo pokazuje 22;22, można je przejrzeć, te wszystkie beznadziejne, jedno beznadziejne po drugim. Chcąć niechcąc wybuchnąć można śmiechem, zawahać się, pomyśleć 'to było coś', albo 'to już nie wróci', później nacisnąć strzałke i iść dalej..zobaczyć stare przyjaźnie i znajomości, które były częścią nas i pozostawiły ślad, niektóre były toksyczne i wzdychając pod nosem "Bogu dzięki.." ocieramy łze..bo podobno nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre i nie da się kogoś tak po prostu wyrzucić z pamięci i udawać, że nigdy go nie było, chociaż można próbować..bo tak łatwiej - niby. Mam setki zdjęć opowiadających tyle samo a może nawet więcej różnych historii, każde powraca do jakieś chwilii, przmykają różne twarze, niektóre się powtarzają. W zdjęciach najgorsze jest to, że pokazują zmiany, upływ czasu i bezradność. Widzimy tam siebie, ale nie potrafimy siebie odnaleźć...to jest najbardziej zaskakujące. Jak wiele musi się wydarzyć, jak wiele musi odejść ludzi, żebyśmy mogli sobie coś uświadomić, że już nigdy nie będzie tak samo. Podobmo w życiu tzreba spróbować wszystkiego i nie żałować niczego...spróbowałam już chyba za wiele, a tych wszystkich rzeczy które żałuje raczej nie zliczyłabym na palcach kilku par rąk.
Najgłupsze jest to, że najbardziej bezsensowne rzeczy robiłam będąc całkowicie trzeźwa...a te drugie w odwrotnym stanie. I jak tu zrozumieć to wszytsko i tłumaczyć sobie te wszystkie idiotyczne sytuacje, że tak miało być? Takie pierdolenie.
To zdjęcie zrobione niedużo ponad rok temu. Jeden cholerny rok, który namieszał, a miał być lepszy, przecież tego życzyliśmy sobie 31stycznia 2011..zeby byl lepszy. Zrobiłam tyle głupich rzeczy w tym roku, że moje wyrzuty sumienia potrafią oddzywać się głośniej niż muzyka w moich słuchawkach, zaskakujące...a może to nie wyrzyty sumienia, może to ta piosenka? Kiedyś wszystko było łatwiejsze, nie popadało sie w śmieszne paranoje, nie wariowało się z powodu...z śmiesznego powodu. Kiedyś obietnice miały sens, kiedyś miało się silną wole, teraz nie można ufać samemu sobie, trzeba walczyć ze sobą i wbrew sobie. Kiedyś było łatwiej, bo tak naprawde nic nie wiecie. Nikt. Nic. Jest taka część, która była jest i będzie nietknięta, bo nawet ten co miałbyć zawsze, odszedł. Cieszę, się, że chociaż wtedy nie byłam nawina.
Nie przepraszajmy za słowa wypowiedziane w pośpiechu, będące prawdą. Doskonale wiemy jak było. A jak jest? Jest lepiej. Czasem pzred ludźmi trzeba udawać, że jest dobrze bo nie akcpetują tego, że może być źle, są też tacy, którzy niedopuszczają do siebie tego, że moje być dobrze. Ja żyłam w klatce, w której było mi źle, ale za wszelko cenę próbowałam udowodnić przede wszystkim sobie, że było dobrze. Klatka się otwarła. To był destrukcyjny moment. Wtedy chwyta się tego całego badziewia, jak tonocy brzytwy..byle złapać, byle być szczęśliwym chociaż przez chwile. Potem się siedzi w 4 ścianach z pulsem serca na 150 i myślami ważacymi ponad tone a w głowie jedno...nigdy więcej..ale potem i tak wracasz, to wraca po Ciebie. Uwolniłeś sie z klatki ale wpadłeś w kolejne gówno. Nic nie wiecie i niech tak zostanie.
Naciskam strzalke, ostatnie zdjecie na dysku D mówi : Kocham mojego chłopaka.