Zdjęcie z wielkiej i naprawdę [b]trudnej do zrozumienia [/b]Warszawy...
Dosyć glanów i chodzenia...Wielka chęć snu.
Było nawet fajnie...Choć niekiedy ciężko:P
Na zdjęciu my wszyscy...[b]BOSCY I WSPANIALI [/b]xP
Nie będę mówić kto i gdzie...[i]Bo po co Wam to? [/i]x)
No...to na tyle.
Nie pozdrawiam nikogo...Nawet [b]Ciebie MArku[/b], gdyż i Ty mnie nie pozdrowiłeś:* Co nie znacz, że Cię nie szanuje...jako Ojca:P
Przyjdzie rozstań czas
I nie będzie nas
Na polanie tylko pozostanie
Po ognisku ślad
Zdartych głosów chór
Źle złapany dur
Warty w nocy i niebieskie oczy
Nie powróci już
Zarośnięty szlak
Zapomniany rajd
Schronisk pustych granatowej chusty
Kiedyś będzie brak
Staniesz z nami w krąg
Dotkniesz silnych rąk
Będziesz śpiewał, marzył i rozlewał
cały serca żar
Chciałbyś cofnąć czas
Stanąć twarzą w twarz
W cieniu drzew przyjaźń ci wyśpiewam
Az po wieczny czas
Czyjś zbłąkany głos
Do strumienia wpadł
Nad górami białymi chmurami
Cicho śpiewa wiatr
Gdzieś za rok za dwa
Przyjdzie rozstań czas
Złotych włosów, orzechowych oczu
Już nie będzie brak
Gdzie ogniska blask
stanie obóz nasz
Na polanie bratni krąg powstanie
Jak za dawnych lat