photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 LISTOPADA 2011

komersowe ;>

Obudziłam się z bolącym karkiem. Uznałam, że kanapa ta jest okropnie niewygodna. Z zawstydzeniem zauważyłam, że przygląda mi się Robert, mój współlokator. Poprawiłam włosy, uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegar. Była 19:33. 

- Nie chciałbym być wścibski, ale ciekawi mnie, gdzie zniknęłaś na tyle czasu? - spytał mnie.

W ogóle o tym nie pomyślałam, że nic nie mówiąc wyjechałam na 9 dni! 

- Och ja... Wyjazd służbowy. - wymamrotałam wreszcie.

- No tak, mogłem się domyślić. Coż, teraz rozumiem, czemu nie dotarłaś na kolację.

O matko! Zupełnie zapomniałam, że umawiałam się z nim na wspólną kolację! Chciałam to jakoś odkręcić, więc powiedziałam:

- Przepraszam Cię bardzo. Na prawdę musiałam wyjechać. W ramach przeprosin chciałabym zaproponować ci naleśniki. Co ty na to?

- Skąd wiedziałaś?

- Skąd wiedziałam o czym?

- Że uwielbiam naleśniki.

- Rozumiem, że jesteś za?

- Jak najbardziej. To co, bierzemy się do roboty?

- Pewnie!

Świetnie się bawiłam szykując naleśniki z prawie obcym mężczyzną. Może nie najeldliśmy się za bardzo, ponieważ większość składników wylądowało na naszych ubraniach. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Kiedy spojrzałam na zegarek zaledwie parę minut później była już 21:48. Zauważył, jak sprawdzałam, która godzina.

- Przepraszam, chyba zająłem Ci zbyt wiele czasu.

- Ależ skąd! Nawet nie zauważyłam, że minęło już tyle czasu. 

Udawałam, że zamierzam schować mąkę do szafki, a w ostatniej chwili odwróciłam się i wysypałam całą zawartość torebki na jego głowę. Zaśmiałam się w głos i zaczęłam uciekać do salonu, w obawie przed zemstą. 

- Ooooo, nie myśl, że ujdzie Ci to na sucho! - zawołał za mną.

Schowałam się za drzwiami prowadzącymi do łazienki. Niestety  nie zauważyłam, że kawałek mojej stopy wystawał zza drzwi. Zakradł się do mnie i zaczął mnie łaskotać. Tak bardzo się śmiałam, że nie byłam nawet w stanie zaczerpnąć powietrza do płuc. Przyparł mnie do ściany i łaskotał, łasotał, łąskotał. Próbowałam się uwolnić, więc objęłam go i próbowałam odciągnąć go od siebie. Podniosłam wzrok. Nasze twarze znajdowały się teraz nie dalej niż 5 cm od siebie. On jedną ręką obejmował mnie w pasie, a drugą łaskotał po brzucu. Przylegałam do niego całym ciałem. Przestał mnie łaskotać. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Już miał mnie pocałować, kiedy przypomniałam sobie o Chrisie. Tydzień temu opłakiwałam nasze rozstanie a dziś wylądowałam w ramionach obcego mężczyzny. Odwróciłam głowę, więc jego wargi spoczęly na moim policzku. Odsunął się gwałtownie i powiedział:

- Przepraszam, nie powinienem był.

- Nie, to ja przepraszam. - odpowiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam do sypialni. Otwierając drzwi spojrzałam na niego jeszcze raz. Stał w tym samym miejscu i patrzył wprost na mnie. Zawachałam się. Przypomniałam sobie, jak bardzo Chris mnie zranił i bardzo potem cierpiałam. Przez niego omal nie zginęłam w pożarze. Podeszłam powoli do Roberta, oparłam się rękami o jego klatkę piersiową i spojrzałam mu w oczy. Zbliżyłam się do jego twarzy i musnęłam wargami jego usta. Odsunęłam się zaledwie o centymetr i staliśmy tak przez chwilę. Poczułam jego dłoń na swojej szyi. Znów patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle już nic nas nie dzieliło i zatonęliśmy w zmysłowym pocałunku. Wsunęłam dłoń w jego włosy. On przyciągnął mnie mocniej do siebie. Czas przestał dla mnie istnieć. Nie chciałam, aby ten pocałunek się skończył. Nagle poczułam, że mnie podnosi. Trzymał mnie na rękach, ale nie przestawał całować. Po chwili leżeliśmy już na kanapie. Podciągnęłam jego koszulkę w górę i pogłaskałam jego klatkę piersiową. W tej chwili w głowie rozbrzmiała mi myśl, że jestem łatwa. Gwałtownie odsunęłam się od niego. Chiałam zostać sama, jednak Robert nadal leżał na mnie i nie chciał wypuścić mnie. 

- Nie uciekaj... - wyszeptał.

- Nie jestem dziewczyną na jedną noc! - wybuchnęłam. Sama nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam.

- Wcale tak nie pomyślałem. Ja po prostu...

Zobaczyłam w jego oczach wyrzuty sumienia. Zrobiło mi się glupio. 

- Przepraszam... Po prostu chciałabym zstać teraz sama. 

- Jasne, przepraszam. To wszystko nie powinno było się wydarzyć.

Pocałowałam go ostatni raz i uciekłam do swojej sypialni. Czułam, że płonę. Z jednej strony kiedy mnie całował, czułam się wyjątkowa. Z drugiej jednak było mi głupio, że tydzień temu rozstałam się z facetem, którego nadal kocham, a dziś ląduję w ramionach obcego, przystojnego mężczyzny, o którym prawie nic nie wiem. Bałam się zranić Roberta. Bałam się, że mimowolnie potraktuję go jak pocieszenie po utracie Chrisa. 

Kiedy o nim pomyślałam przypomniałam sobię, że jutro o świcie będę musiała się z nim spotkać. Spojrzalam na zegarek. Była 23:04! Musiałam jak najszybciej iść spać, żeby jutro być w pełni gotowa do czekającego mnie zadania. Nie moglam dać się złapać. Czekało mnie jeszcze zaplanowanie miejsca spotkania. To będzie dłuuga noc. 

 


Budzik brutalnie wyrwał mnie ze snu. Zegar wskazywał 4:40, co oznaczało, że miałam jeszcze półtorej godziny do spotkania z moim partnerem na stacji metra. Na palcach ruszyłam do łazienki, aby nie budzić moich współlokatorów, Roberta i Maxa. Opłukałam twarz zimną wodą i przeczesłam włosy, a następnie upięłam je w koński ogon. Pomalowałam się i poszłam do kuchni zaparzyć kawę. O godzinie 5 rano byłam już gotowa do wyjścia. Wybiegłam na pustą ulicę pogrążoną jeszcze w mroku. Musiałam przejść jakieś 2 kilometry na przystanek autobusowy, skąd autobusem miałam dotrzeć do centrum. 

Dokładnie o 5:30 schodziłam schodami na stację metra w samym centrum Streech City. Ukryłam częściowo twarz pod moim ulubionym, czerwonym szlikiem i weszłam w tlum zaspanych ludzi. Starałam się nie rzucać w oczy. Dyskretnie rozglądałam się po stacji w poszukiwaniu mojego partnera. Biegłam wzrokiem po twarzach obecnych tu ludzi, gdy nagle napotkałam jego wzrok. Skinęłam palcem na drzwi oznaczone napisem : Nieupoważnionym wstęp wzbroniony. Klucz zdobyłam poprzedniego dnia od znajomego, który pracuje na tej stacji. Chris zachował pełen profesjonalizm czekając chwilę, zanim wszedł za mną do pomieszczenia służbowego pracowników stacji. Chcąc jak najszybciej zniknąć mu z oczu, wręczyłam mu tylko paczkę i pochwaliłam jego profesjonalizm, i ponownie wśród tłumu ludzi.

Spokojnym krokiem udałam się do wyjścia, aby nie zwracać na siebie uwagi potencjalnych szpiegów, którzy mogli być wszędzie. Kiedy tylko wyszłam na ulicę ruszyłam czym prędzej w stronę przystanku autobusowego. Wsiadłam w pierwszy, nadjeżdżający autobus, nie dbając nawet o to, dokąd zmierzam.Chciałam po prostu znaleźć się jak najdalej od niego.

Komentarze

iktotujestfajny PS FAJNY AVATAR!
15/11/2011 17:20:02
adu159 no wiadomo
15/11/2011 17:59:56
iktotujestfajny Zial
15/11/2011 17:19:52
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika adu159.