Zbliżają się wakacje. I co z tego. Jak chodzę do szkoły to przyjamniej mam co robić a tak... Niby mam jakiś tam plan. A sierpniu może do hamburga na tydzień potem chciałabym nad morze... Ale czy coś z tego wyjdzie... Wielkie plany ale jest tyle rzeczy które mogą się po prostu nie udać, a wiadomo przecież. Jeżeli jest coś co może się popsuć napewno się popsuje. E tam nie ma co dybać. Trza poczekać... Aha i jeszcze moja osiemnastka całkiem niedługo. Miała być impreza ale Martyna wyjeżdza, a sam nie zrobie. Bedzie przyjęcie dla jedenej babci. Do drugiej sama będe musiała przyjechać zeby mi się na glowe z psem nie zwaliła i pójdę grzecznie lulu. Mogłabym ewentualnie wynająć loże np. w Sunny Clubie ale i tak wszyscy których chciałabym zaprosić wyjeżdzają a moje dwie kuzynki nie toleruja sie nawzajem. Zajebiście. Nie moge nawet jednych porządnych urodzin mieć. Wszystko musi się jebać. Dosyć juz tego mam. Wal wszystko.