Trąby z Węgier...
Grupa Sear Bliss zagrała jeden z lepszych występów podczas tego festivalu. Solidne, przesterowane brzmienie gitar, pięknie plumkający bas, skrzekliwy wokal oraz dźwięki syntezatora i... puzonu (!) bardzo dobrze współgrały ze sobą tego wieczora. Osobiście uważam ich występ za udany : ). Węgrzy trzymali poziom, zgrabnie łącząc stylistykę black metalową z klimatycznymi wstawkami na klawiszach, czy wspomnianym wyżej puzonie.
W tym miejscu "podziękowania" dla grupy gimnazjalistów (?) mających dobrą wixę podczas tego występu ;/