Dół, góra, dół, góra, dół ... i tak w kółko
Jeszcze mój facet musiał mi popsuć humor. I znowu k****** eblog nie działa. A ja sobie kiedys obiecałam, że tutaj nie będzie drastycznych notek.
Ale trudno. T. jest beznadziejny. Od początku rozmowy wszystko było nie tak. Potem tysiac błachych powodów tylko po to, żeby sie pokłócić. I sprawić mi przykrość. I wyciagać argumenty poniżej pasa. Poniżej, jednego zdania nie byłam w stanie znieść. I jeszcze miał czelność śmiac sie z tego. W tej chwili jestem bardzo zła. Ale wiem, że nie mogę zrobić zadnej z tych rzeczy, o której myśle.
Idę sobie zapalić. To chyba mi tylko zostało. Mimo, ze postanowiłam, ze chyba coś z tym paleniem zrobie, bo mnie odrzuca, po 2 dniach niepalenia. Taki odruch wymiotny :( Może i dobrze. Ale i tak ide zapalic.
Czuje sie taka beznadziejna i niepotrzebna. Taka na końcu, mało ważna, najmniej ważna. Nie mam nawet do kogo iść i popłakać spokojnie. Wszyscy zostawiają mnie ostatnio samą. Tylko matka ciagle swoje.