Jakie to jest dziwne. Czasami zastanwiam się czy wymagam zbyt wiele, ale za każdym razem dochodę do wniosku,że chyba raczej minimum. Nie lubię kłamst i jakiś głupich,dziecinnych gierek i kiedy ktoś nie zlewa. Jestem zbyt niezdecydowana i spięta, może i tak. Może i szukam dziury w całym. Staram się nie zwracać na to uwagi, ale to się robi coraz bardziej przykre. Mogę zrozumieć wiele i bardzo się staram, no ale...
I znowu siedzę w domku i znowu nie mam na nic ochoty, czekam na Karwaska, byle do soboty, byle to wyszło...
Szatażują mnie w domu<kocham to>-.-.
Chodź pokażę Ci jak tu cień, smak ma nocy pocałunku,
gorący jak magma i gorzki jak dna trunku.