Zmęczenie materiału dotyka nawet najsilniejszą część jej ciała. Nie ma motywacji do dalszego działania, bo nawet najprostsze czynności sprawiają niewyobrażalną mękę. Każdego dnia, gdy wstaje z łóżka jej serce płacze, że noc jest tak krótka, a życie kręci się w dzień. A może to początek jej kolejnej drogi przez mękę. Przy życiu utrzymuje ją fakt bycia czyjąś. Myśl, że nosowska bezpańskość odeszła w niepamięć - ma nadzieje, że już na zawsze. Pomaga jej fakt miłości obopólnej. Walki o to kto kogo kocha bardziej, mniej więcej tak jak w kiepskim, tanim romansie na dużym ekranie. Gdy dziewczyna odnajduje miłość swojego życia w autobusie albo pubie, przyjaźnią się, a potem namiętnie kochają przez resztę ich zasranego pięknego życia, rzecz jasna bez kłótni i wojen na noże i mięso bo ich miłość jest idealna. Jaka bzdura, nie ma miłości bez wojen, ona kłóci się z nim tylko dlatego, że godzenie jest bardzo przyjemne. Przyzwyczaiła się do zlizanego pudru i perfum. Nie przeszkadza jej brak makijażu, tym bardziej ubrań. Bujna fantazja też stała się normalnością, całkiem nienormalną normalnością. Podgryzanie stało się częścią ich życia, bardzo ważną częścią dnia. Przekonała się, że facet to całkiem dobry wynalazek, mimo że czasem chce się go zamordować, a potem dzwonić do przyjaciółki, że musi przyjechać pomóc zakopać ciało owego Kochania. Ostatnio chciała go zjeść - w całości, nie dzieląc się z nikim i nic nie zostawiając na później. Rzecz jasna nie zrobiła tego, bo potem będzie żałować, że zabiła jedyną osobę, z którą kłóci się z miłości. A gdzie znajdzie drugiego takiego kogoś, kto pokocha ją z taką samą siłą jak ona jego?