To jest Marta.
Marta w przeciwieństwie do większości dziewczyn, do zdjęć maluje się sama. No chyba że dookoła biega Górka i ją poprawia.
Marta nie marudzi, że ma za mało czasu. Marta marudzi, że razi ją słońce.
Marta w spokoju czeka, aż upnie się jej włosy.
Marta ma jeszcze mniejsze pojęcie o świetle ode mnie. Ale nie przeszkadza jej to - ufa mojemu brakowi doświadczenia.
Marta w przeciwieństwie do innych Mart jest fajna.
Przyjaźnimy się od zawsze. I mimo, że jest 'bardzo zabieganą studentką' ma czas. Dla mnie.
Marcie można powiedzieć wszystko, z Martą nigdy nic nie jest zbyt słodkie, albo zbyt tuczące.
Z Martą każdy kawałek ciasta jest tym przedostatnim, a pojęcie ostatniego nie istnieje.
Z Martą można rozmawiać.
Marta nie machnie ręką i nie powie 'młodzieńcze problemy', Marta powie mi, że jak nie rzucę kostką, to stracę kolejkę.
Z Martą czas spędza się dobrze. Gramy w Eurobiznes pijąc herbatę z filiżanek i udając wielkie angielskie damy, zaśmiewając się przy tym do rozpuku.
Albo oglądamy trylogię sienkiewicza rozmawiając o chłopakach.
Marta jest piękna. Dla mnie. I dobra. I czasem mnie irytuje.
Marta zawsze ma jakieś dobre ciasto. Marta umie piec dobre ciasta.
Marta ma pokój ze skośnym sufitem, wyłożonym boazerią i z plakatem RHCP na niej. Ma w tym pokoju bałagan, albo pożądek, na zmianę. I teczkę, i kartki i wszystko co na studia potrzebne. Ale narazie zajmuje ciasny pokoik w akademiku, w którym tylko śpi, bo jeść nie ma czasu.
Do Marty chodzę piechotą, a wracam autobsem. Albo wogóle nie wracam.
Marta mieszka w dużym domu z basenem, za miastem, koło lasu.
W tym domu ma ciszę i spokój, ale ostatnio rzadko tam bywa.
Ma brata i siostrę i psa. I rodziców też ma.
I ogród duży, pełen słodkich malin.
I nigdy nie czuję się przy niej obco.