To zdjęcie oraz tytuł idealnie pokazuje stan, w jakim się obecnie znajduje. Wydarzenia, jakie miały miejsce niedawno sprawiły, że opuściła mnie bardzo ważna częśc mojej radości i nadziei. Nie wyróżniona, nie istotna, ale cień, szara mysz. Pod miotłą. Sama.
Topię smutki w muzyce. Emocje próbuje rozladowac śpiewając lub nucąc pod nosem "Chryzantemy złociste".
Piosenkę "goodbye my lover" Jamesa B. omijam szerokim łukiem, Avril Lavigne jak zawsze pomagała, tak teraz nie daje rady.
W uszach ciągle dzwonią słowa piosenki "Boulevard of broken dreams":
"My shadows are the only one that walks beside me
My shallow hearts the only thing that's beating
Sometimes I wish someone out there will find me
Till then I'll walk alone "
A już myślałam, już bylam prawie pewna, ze jest ktoś, kto o mnie myśli,
kto na mnie czeka, kto za mną tęskni, dla kogo jestem jedna jedyna na miliard.
Ale tak nie jest. Jestem kolejną twarzą w tłumie. Szkoda, że takie twarze czują ból, zwłaszcza taki.
Nie wiem ile ta rana będzie się goic, ale mimo, że już nie krwawi tak mocno, to blizna pozostanie na całe życie...